niedziela, 25 grudnia 2011

Dalsze dzieje Kimi











Jakoś nie pasowała mi nazwa Kropka i wcale kicia nie reagowała (choć była trafna ze względu na dużą kropę na boku) więc od paru dni wołamy ją Kimi


Tymczasowy kojec Kimi







Bardzo często moje zajęcia przy komputerze są przerywane




Telewizor też jest okupowany



Najlepiej jest jednak u pani "za pazuchą"




lub na kolanach



Jak tu nie ulec pokusie kiedy wszystko po pacnięciu się rusza



Są też inne zabawy, a zaczyna się tak niewinnie
























Z cyklu gdzie jest kot ???

sobota, 10 grudnia 2011

NOWA ZABAWKA KIMI


Składanie drapaka oczywiście przy pomocy Kimi i Giny



Drapak dotarł w pudełku i też zostało wykorzystane do szaleństw



Tak wygląda w całości, jeszcze tylko wybrać miejsce gdzie stanie


Teraz trzeba wypróbować czy to nadaje się do zabawy






Gina też była bardzo zainteresowana nowym meblem


By postawić drapak należało rozebrać choinkę - którą natychmiast zajęła się Kimi

wtorek, 29 listopada 2011

KIMI (KROPKA)

Kimi trafiła do mnie 25 listopada jako siedmiotygodniowy kociak





sobota, 26 listopada 2011

GINA i jej fotki

Którejś niedzieli w sierpniu 2002 roku poszłam na spacer do Łazienek i trafiłam na giełdę ze zwierzętami i przy wejściu siedzieli państwo z piękną irlandzką seterką (rudą) i jej czarną 3 mies. córeczką - nad nimi wisiała kartka "Oddam w dobre ręce za niewielkie pieniądze"
Koło nich stało młode małżeństwo z 3, 4 letnim dzieckiem bardzo zainteresowane szczeniakiem ale zadawali tak lakoniczne pytania że od razu było wiadomo że nigdy nie mieli żadnego zwierzaka i nie mają pojęcia jak się zajmować psem. Stałam niedaleko obserwując zwierzęta i słyszałam całą rozmowę, jedyny wniosek to taki że chcą kupić dziecku żywą zabawkę - zgroza !
Po chwili odeszli by się zastanowić i ja niewiele myśląc zdecydowałam się zabrać młodziutką sunię do siebie, szybko dobiliśmy targu i tak to Gina trafiła do mnie. Wcale nie miałam w planach brać nowego psa bo niedawno pożegnałam wspaniałą Sarę (czarny owczarek niemiecki), ale teraz już wiem że była to jedna z moich najwspanialszych decyzji choć bardzo pochopna.
Gina jest już panienką można napisać wiekową bo ma 9,5 roku ale nadal zachowuje się jakby miała 1 rok. Jednocześnie jest bardzo dobrze wychowanym psem: nie szczeka (chyba że ktoś się z nią bawił i raptem przestał - wtedy upomina się o dalszą zabawę, bo takowej nigdy za wiele), nie budzi jak inne psy i nie zmusza do spacerów - czeka cierpliwie i w ciszy na swój czas, nie łasuchuje, nie plącze się pod nogami, jest bardzo posłuszna - po zawołaniu jest natychmiast obok wołającego, uwielbia dzieci - ale woli się bawić z dorosłymi (dalej rzucają piłki, patyki), jest bardzo przyjazna - nigdy nie sprawiała żadnych kłopotów.
Jedyny jej minus to nie toleruje innych psów (chyba że malutkie, a jeśli można przy nich zdobyć nową zabawkę to już będzie super), sama nie podchodzi, nie zaczepia - ma parę psiaków które lubi, klika toleruje, a reszta niech nie podchodzi bo może być niebezpiecznie.